18.jpg
24.jpg
27.JPG
30.jpg
6.jpg
biathlon.jpg
narciarstwo-biegowe.jpg
schowek01.jpg
schowek03.jpg
schowek041.jpg
skanowanie0003.jpg
strzelectwo.jpg

Reprezentanci PTG "Sokół" Rymanów; Aneta Sokołowska i Marek Sokołowski wzięli udział w XIII edycji patriotycznego Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - "Tropem Wilczym". W zawodach, w Parku Historycznym w Bliżnie, wzięło udział ok. 600 biegaczy wśród których była liczna grupa zawodników startujących w konkurencji nordic walking. Aneta S. startowała w biegu głównym na dystansie 5 km, a Marek rywalizował w marszu na 12,5 km.

„Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba......... Jest mi smutno, że muszę umierać”.

to były pożegnalne słowa siedemnastoletniej Danuty Siedzikówny, pseudonim "Inka", zamordowanej przez komunistycznych oprawców w sierpniu 1946 roku w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej 12. Jej winą była miłość do Polski.

Na przełomie lat 1943/1944 piętnastoletnia Danusia wraz ze starszą siostrą Wiesią złożyła przysięgę wierności AK. W oddziale pełniła rolę sanitariuszki, kuriera i łącznika. Ponieważ jednak podjęła oficjalną pracę kancelistki w nadleśnictwie Hajnówka, została aresztowana razem z innymi pracownikami pod zarzutem współpracy z antykomunistycznym podziemiem. Odbita przez operujący na tym terenie patrol AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", została w tym oddziale aż do rozbicia go przez NKWD.  Następnie skierowano ją do szwadronu porucznika Jana Mazura "Piasta". Przez krótki czas jej dowódcą był porucznik Leon Beynar "Nowina" (Paweł Jasienica). Wtedy Danusia wybrała sobie konspiracyjne pseudo "Inka" na pamiątkę szkolnej przyjaźni. Po zawieszeniu działań AK na terenach Białostocczyzny zimą z 1945 na 1946 rok "Inka" z nowymi dokumentami na nazwisko Danuty Obuchowicz rozpoczęła pracę w nadleśnictwie Miłomłyn koło Olsztyna.

Gdy wiosną 1946 roku major "Łupaszko" wznowił działalność partyzancką na obszarze północnej Polski, przydzielono Danusię do szwadronu podporucznika Zdzisława Badochy "Żelaznego". Wysłana do Gdańska po środki medyczne i zdradzona przez byłą sanitariuszkę 5. Brygady, została aresztowana rankiem 20 lipca 1946 roku i osadzona w V pawilonie więzienia przy ul. Kurkowej 12, jako więzień specjalny. Potwornie bita i poniżana w śledztwie, rozbierana do naga, nie wydała nikogo, nie wskazała żadnych osób ani adresów. Do jej celi wpuszczano nawet żony ubeków poległych w akcjach przeciwko oddziałom "Łupaszki", by mogły choć częściowo powetować sobie stratę, znęcając się nad siedemnastoletnią sanitariuszką. "Inka" nigdy do nikogo nie strzelała, a podczas akcji bojowych przeciwko UB, MO czy KBW (Korpusowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego) udzielała pomocy nie tylko rannym partyzantom, ale również milicjantom, co potwierdzają liczne zeznania świadków.

Na podstawie kłamliwych oskarżeń milicjantów i ubeków podczas rozprawy 3 sierpnia 1946 roku "Inka" została skazana na karę śmierci. Odrzuciła łaskę z rąk oprawców, nie podpisując prośby o ułaskawienie do "Obywatela Prezydenta" - Bolesława Bieruta.

Przez spowiednika, księdza kapelana Mariana Prusaka, przesłała tylko do swoich sióstr ostatni gryps. "Jest mi smutno, że muszę umierać - napisała. - Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba".  Na sześć dni przed osiemnastymi urodzinami, 28 sierpnia 1946 roku o godzinie 6.15, "Inka" stanęła przed plutonem egzekucyjnym. Nie pozwoliła sobie zawiązać oczu.  - Niech żyje Polska! Niech żyje "Łupaszko"! - krzyknęła, a dziesięciu żołnierzy… posłało kule obok.  Nikt z członków plutonu egzekucyjnego nie chciał mieć na sumieniu śmierci bezbronnej, niewinnej dziewczyny. Zabił ją oficer KBW Franciszek Sawicki strzałem z pistoletu w czoło. Nie wiadomo, gdzie została pochowana.